Dedykacja:
Dla cierpliwych którzy czekali na kolejny rozdział.
Dziękuję za cierpliwość i przepraszam że musieliście tyle czekać.
Gdyby ktoś chciał się ze mną skontaktować to moje gg: 7264189
Po środku
pokoju leżała Sairi, jej bordowe włosy rozsypane były na podłodze, a ubranie w
nieładzie, dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie iż ma wbite w serce
zanpaktou. Miecz jednak nie był jej… miał okrągłą tsubę oraz bladoniebieską
rękojeść, żniwiarz mojej współlokatorki miał czerwoną Tsukę (rękojeść) oraz nie
posiadał tsuby.
Z jej
serca wypływała krew oraz uciekało reiatsu. Słabła z każdą chwilą.
-Sairi! –
krzyknęłam podbiegając do niej, lecz gdy chciałam wyciągnąć katanę z jej ciała zostałam
obezwładniona za pomocą kidou.
-Bakudou
no ichi. Sai. – Mimo iż zaklęcie zostało wykonane bez przyśpiewki było
niesamowicie mocne tak że powaliło mnie na podłogę. Nim zdążyłam w jakikolwiek
sposób zareagować by wezwać pomoc zostałam potraktowana kolejnym zaklęciem. –
Bakudou no ni. Damaru. (blokada poziom drugi. Milczenie. Kidou mojego
autorstwa)
Nie
mogłam wydobyć z siebie głosu, patrzyłam tylko na twarz Sairi, która była
przede mną. Jej oczy zwykle roześmiane i pełne iskierek teraz były puste jak u lalki. Z kącików oczu
spływały powoli łzy.
Po chwili
usłyszałam skrzypienie podłogi, a przede mną pojawiły się czyjeś stopy. Jednego
byłam pewna, to był mężczyzna. Skąd to wiem? Ponieważ miał niebieską hakamę od
mundurka Akademii.
-Dałaś
się zaskoczyć Karin-chan… - tajemnicza osoba kucnęła i podniosła mój podbródek
do góry. Z przerażeniem patrzyłam na Ribatiego. Co on tu robił?! Podniósł mnie
do siadu i poprawił sobie obi przy hakamie. – Mówiłem że będę o Ciebie walczyć…
a ten białowłosy kapitanek od siedmiu boleści… MIAŁAS SIĘ Z NIM NIE SPOTYKAĆ!
Próbowałam
uwolnić się z zaklęcia ale nie wyszło. Kyou położył swoją dłoń na moim policzku
i pogładził go.
-Będziesz
tylko moja Karin-chan… - Ścisnął mocno mój podbródek. – Tylko i wyłącznie moja…
Ale wiesz… myślałem że jesteś bystrzejsza… a wiesz dlaczego? Bo myślałem że
domyślisz się kto zabija… że domyślisz się że to ostrzeżenie…, ale nie… wolałaś
się dalej spotykać się z tym lalusiem z dziesiątki… nie zależy ci na znajomych…
Patrzyłam
na niego z przerażeniem. On był chory psychicznie. Raz, nie był w moim typie,
dwa, skąd niby mogłam wiedzieć że to on zabija? A trzy, obmacywał każdą
napotkaną dziewczynę! Jak tu umówić się z kimś takim? A tak nawiasem mówiąc to
z Toshiro spotykałam się tylko po to by pomógł mi w nauce Kidou.
-Skoro
nie zależy ci na znajomych to powiedz „bai bai” swojej współlokatorce. –
wyciągnął prawą rękę w kierunku Sairi i z satysfakcją powiedział. – Korose.
Hebi.
Jak na
zwolnionym filmie widziałam jak zaciśnięta w pięść dłoń Sairi powoli rozluźnia
się by po chwili zmienić się w proch. Gdyby nie fakt że narzucono na mnie kidou
milczenia to usłyszał by mnie cały akademik jak nie całe Soul Society. Z oczu
spłynęły mi łzy. Z Sairi, jako jedną z niewielu potrafiłam się dogadać, choć
czasem się kłóciłyśmy o bzdety to i tak fajnie nam się razem mieszkało.
Czemu tak
beznadziejnie szło mi z kidou? Gdybym była lepsza z tego przedmiotu, może udałoby
mi się wezwać pomoc dla Sairi. Gdybym umiała… gdybym pamiętała… przełamałabym
je! A tak? Musiałam patrzyć jak moja przyjaciółka umiera… nie umiera, jest
mordowana na moich oczach przez psychopatę. Takie myśli przebiegały mi przez
głowę gdy patrzyłam na puste ubranie bordowowłosej.
Z oczu spłynęły
mi łzy, a bezdźwięczny szloch wyrwał się z piersi. Ribati schował swoją katanę
do sayu a następnie chwycił mnie za włosy i pociągnął do góry.
-My
zabawimy się gdzieś indziej. – Powiedział przerzucając mnie przez bark.
Przytrzymał mnie mocno i wyskoczył przez okno. Używając shunpou przeniósł nas
chyba do Rukongai.
Rzucił
mnie na materac w jakiejś jaskini i cofnął kidou milczenia.
-ODBIŁO
CI?! – wrzasnęłam powstrzymując płacz. – CO CI TO DAŁO ŻE ZABIŁEŚ SAIRI?!
-Czystą
satysfakcję… - rzucił mnie o ścianę jaskini, po czym cofnął kidou blokujące
moje ruchy więc bez wahania dobyłam katany którą miała m przy obi.
-Tobe…
Umehime! – Wydałam komendę uwalniającą Shikai. Katana momentalnie zrobiła się
fioletowa, a ja przyjęłam pozycję bojową. Ribati jednak nie pozostawał z w
tyle. Również uwolnił swoje zanpaktou.
-Oplataj
by zabijać… HEBI! – nim zrobiłam chociaż ruch by zaatakować chłopaka klinga rozjarzyła
się na niebiesko i znikła.
-Ume… -
ledwie zaczęłam wypowiadać słowa jednego z ataków jak moja szyja została mocno
opleciona. Zaczęłam walczyć o oddech w momencie gdy oplecione zostały moje
ramiona z klatką piersiową i mocno ściśnięte. Otworzyłam szeroko oczy z których
mimowolnie spływały mi łzy. Wypuściłam Umehime z dłoni. Nie byłam w stanie jej
trzymać. Ribati podszedł do mnie i kopnął katanę bym w razie jakiegoś niedopatrzenia
z jego strony nie mogła jej użyć.
-Karin-sama!
– Obok miecza zmaterializowała się fioletowowłosa, jednak nim zdołała cokolwiek
zrobić była otoczoną potężną barierą.
-Radzę oszczędzać
siły Karin-chan… mo mi zginiesz nim zabawa się rozkręci. – Powiedział zachłannie
oblizując wargi. Osunęłam się na kolana walcząc o oddech. – Hebi, nie uduś mi
jej.
Warknął a
nacisk na moją szyję stał się lżejszy. Złapałam gwałtownie powietrze kaszląc
przy tym.
-Tobenai…
- wychrypiałam słabo patrząc na przerażoną i smutną Umehime. Dziewczyna
zniknęła a na ziemi leżała teraz najzwyklejsza katana z fioletową rękojeścią i
tsubą w kształcie płatka kwiatu. Do tej pory tylko Toshiro wiedział że Umehime
potrafi się materializować przy mnie w czasie shikai.
Ribati
wziął mnie na ręce. Tym razem delikatniej i zaniósł mnie w głąb jaskini. Ułożył
mnie na jakimś materacu po czym usiadł na mnie okrakiem.
-Uwolnij…
- Powiedział a uścisk na ramionach i klatce piersiowej zelżał. Była bym
nieskończenie głupia gdybym nie skorzystała z tej szansy i nie zaczęła się z
nim szarpać. W odpowiedzi dostałam tylko
mocno w twarz.
-Co ty
robisz?! Puszczaj mnie! – Krzyknęłam gdy zabrał się za krępowanie moich rąk
jakimś sznurem.
-Uspokój
się. – warknął przywiązując moje ręce do jakiegoś haka. Na ustach błąkał mu się
szaleńczy uśmiech. Szarpałam się zawzięcie, ale nic to nie dało, tylko otarłam
sobie nadgarstki. – Jak się uspokoisz i rozluźnisz to nie będzie bolało…
zobaczysz spodoba ci się.
Momentalnie
zamarłam w bezruchu. Mimo iż próbowałam sobie wmówić że jest inaczej to
cholernie się bałam.
-Wypuść
mnie…
-Nie… W
ten sposób będziesz tylko moja i nikogo więcej. – Poklepał lekko mój policzek.
Gdybym tylko nie była związana to przypieprzyła bym mu z całej siły że gnój nie
pozbierał by się przez pół roku! – Daję ci chwilę… lepiej żebyś się
zrelaksowała bo inaczej będzie cholernie boleć.
Zanosząc
się śmiechem poszedł do wyjścia z jaskini.
Po moim
policzku spłynęły łzy. Dlaczego? Sama nie wiem. Może z wściekłości swoją bezradnością
w obliczu zagrożenia którym ewidentnie był Kyou? A może z rozpaczy że ten
pomyleniec najpierw zabawi się ze mną a następnie zabije na zawsze? Nie mogłam
nic zrobić by wezwać pomoc.
W uszach
usłyszałam głos Toshiro. „Gdybyś miała jakieś kłopoty to śmiało możesz mi
powiedzieć, nawet jeśli miałabyś mnie obudzić w środku nocy.”
Chwilowa
iskierka nadziei zgasła jak płomień zdmuchniętej świeczki. Bo niby kto jej
pomoże? Przecież nawet nie miałam jak poinformować o tym co się stało. Wszak
nie mam telefonu ani zdolności telepatycznych…
~Masz… ~
usłyszałam melodyjny głosik Umehime. ~Ćwiczyłaś to jeszcze dzisiaj… przypomnij
sobie, dzisiejsze popołudnie w dziesiątce… w końcu Ci wyszło to zaklęcie
Karin-sama.~
No tak!
Jak mogłam o tym zapomnieć? Nowa iskierka nadziei rozbłysła we mnie i już nie
zgasła.
Skupiłam
się jak na treningu z Toshiro i zaczęłam szeptać formułkę modląc się o to by
się udało.
-Przybądź
na me wezwanie z ciemnych czeluści posłańcu, niech twe posłannictwo niesie
wieści a mrok niech ustąpi. Czarny motyli sługo związany kontraktem, przybądź
niech mój głos dotrze w najgłębsze czeluści piekła. Przyjdź Jigoku Chou. – Gdy na
moim nosie wylądował czarnoczerwony motyl miałam ochotę krzyczeć z radości.
Tygodnie nauki z Toshiro nie poszły w las, lecz gdy przyszło do podania treści
wiadomości w głowie miałam pustkę. Szczerze powiedziawszy to nie miałam nawet
pojęcia gdzie dokładnie jestem. ~Pośpiesz się!~ Ponagliła mnie Umehime. Jedyne
co wydobyło się z mojego gardła to krótkie mało informujące dwa słowa. –
Tasukete… Ribati…
Motyl
niemal natychmiast wyleciał z jaskini. Modliłam się by Ribati go nie zauważył.
Może ktoś jakimś cudem mi pomoże. Po chwili podszedł do mnie niebieskowłosy,
włosy miał rozpuszczone a w powietrzu dało się wyczuć smród papierosów. Jedyne
co mi pozostało w tej sytuacji to grać na zwłokę z nadzieją że ktoś przyjdzie i
przerwie temu wariatowi nim mnie zabije.
c.d.n...
wiesz, dziewucho jak ja uwielbiam watki o gwaltach. wiesz, bo znasz mnie na wylot. <3 do tego, moglabys spokojnie przyznac, ze to przeze mnie zwlekasz z dodawaniem nowych notek. ajj, i po co ja sie wygadalam? teraz Twoi fani mnie znajda i zabija, albo.. nieee... co to za gwalt jak ja sie bronic nie bede. boze, czy ja zawsze musze wychodzic w komentarzach do Twojego opowiadania na niewyzyta seksualnie? wracajac do glownego tematu opowiadanie jak zawsze wspaniale, az mnie wzielo do samodzielnego pisania. <3 Kocham Cie. <3 ;*
OdpowiedzUsuńSerio nie miałam weny :P
UsuńWiesz że jesteś niewyżyta seksualnie, nie ma się z tym co kryć bo ja to doskonale wiem~~
I tak Cię kocham <3 :*
oo, jak słodko. ej, serio, starczy tego słodzenia, bo naprawdę mnie dorwą i zarżną. albo zerżną. albo jedno i drugie. aaa, mózgu stop!
UsuńPS. Ja Ciebie bardziej <3 ;*
Serio myślisz tylko o jednym... :D
Usuń<3
o Tobie. <3
OdpowiedzUsuńSerio? Nie wiedziałam :D
Usuńto już wiesz. ;3 a zwłaszcza nocami ;3
UsuńPowiem jedno. Długo czekałam na to opowiadanie które tak kocham. Mam nadzieje, że kolejny rozdział będzie już niedługo ^^
OdpowiedzUsuńPostaram się, ale niczego nie obiecuję.
UsuńZ tej strony Sylvion94.
OdpowiedzUsuńNie pamiętam jak tu komentowac.. arghh >.< Mniejsza z tym.
Przeczytałam to chwile temu dopiero.Tak, wiem, z wielkim opóźnieniem. No tak to juz jest niestety jak się ciągle chodzi z głową w chmurach albo odpływa ;>i myśli o nie-wiadomo-czym.
Postanowiłam, że swój komentarz zapisze w punktach . I to by było wszystko, jeśli chodzi o wstęp : )
1. Bardzo mi się podobało użycie nowego kidou. To zasługuje na bardzo duuuuży ~~ plus
2.Zauważyłam tez błędy. Ortów sie dopatrzyłam. Jestem to w stanie zrozumieć, aczkolwiek chcę to powiedziec ^^; zdarza ci się robić błedy w pisowni z 'by' nie piszemy osobno tylko łącznie. Nie miał bym,lecz: miałbym. Nie była by, lecz byłaby.za to rażące błędy w interpuncji, brak przecinków albo niepotrzebnie gdzieś stawiane :)
ale ogólnei to bardzo ładniw ci to wyszło ;)
3. No i kolejna sprawa. Narracja. Miłoby było, gdybyś ba poczatku informowała, czyją narracje stosujesz. Czytając ten rozdział nie domyśliłam sie od razu o kogo chodzi. Tak sie zastanwaiałm na dnna postacią, alez treści wynika,iż to Karin opowiada. Z racji tego,iż nie zawsze czytelnik może siesam domyślić, radziłabym na przyszłość stosować narrację.
4.Formułka Przywoływania Piekielnego Motyla. Przyznam sie bez bicia, że nie pamiętam takeigo czegoś. Czy było to w anime?A moze to ja mam sklerozę i nie pamietam już
A moze sama wymysliłaś? Mimo wszystko-fajnie to brzmiało :)
5. Na tym punkcie chyba zakończę. Oprócz tego, co powiedziałam, nei dopatrzyłam sie niczego innego. Poza tym cieszy mnei fakt, że postanowiłaś kontynuowac w tym nawale nauki. Pracuj dalej, bede czekać na nowy rozdział;)
Sylvion94[Cel]
A więc ja też odpowiem w punktach. :D
Usuń1. Bardzo mnie cieszy.
2. Nigdy nie byłam dobra w gramatyce j.polskiego więc w tej kwestii poprawia mnie word. Z ortografią jakoś się dogadałam choć jestem dyslektykiem.
3. Narracja, radzę udać się do rozdziału 2.14 tam została wprowadzona narracja Karin, co zostało zaznaczone tekstem "z perspektywy Karin".
4. Nie nie ma formułki piekielnego motyla w anime ani mandze, to ja jestem jej autorem na potrzeby opowiadania czyt. rozdział 2.10 pojawia się po raz pierwszy i chyba na starym blogu była wyjaśniana w komentarzu.
5. Co do nawału zajęć. Czasem trzeba odetchnąć od sesji :D
Do punktu 3
Usuń3. Rozdział 2.15 jest kontynuacją 2.14 :D
To ja odpowiadam:
Usuń1. Mnie też to cieszy :)
2.Wiem, przepraszam, ale... no.. po prostu ..tak, żeby ci sie utrwaliło ;)
3.Ah. rozumiem. Jednak pokusiłabym sie choćby omałe 'przypomnienie' np . "kontynuacja narracji karin' albo coś w tym rodzaju ;)
4.Ach. To znaczy, że moja pamięć szwankuje. No to będę musiała sobie odświeżyć to jeszcze raz. dziekuje za wyjaśnienie ;)
5.Oczywiście,jak najbardziej kochana Eri ;)
Dzięki za powiadomienie o rozdziale :D Cieszę się, że dalej prowadzisz bloga i życzę dużo weny na następne rozdziały.
OdpowiedzUsuńNie ma za co :D A wena się przyd oj przyda... :D
UsuńGeez, geez, geez~~! *.*
OdpowiedzUsuńKocham to!
Ja chce dalej no... co on z nią zrobi... niech no ja go dorwę...
Szkoda, że nie było Tośka, ale mam satysfakcję, że będzie w kolejnym rozdziale... oby.. xD
Pisz dalej, bo cię normalnie uwielbiam.
Pozdrowionka :33
Postaram się już niedługo coś dodać ale nie obiecuję na 100%, co do Tosia... może będzie może nie... kto to wie bo ja nie :D
UsuńPozdrawiam :*
Hejka kiedy będzie nowe opowiadanie bo czekam i się nie mogę doczekać a to uwielbiam mam nadzieję, że odpiszesz szybko
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i trzymam kciuki tenshi :)
hejka :)
OdpowiedzUsuńja tez czekam już od bardzo dawna i ciągle zaglądam ale nic nowego :(
życzę duuużo weny i mam nadzieję , że coś wreszcie napiszesz :)
Sesja za pasem więc wszystko możliwe że coś powstanie :D
UsuńPozdrawiam serdecznie i przepraszam za tak długą nieobecność na blogu.
w takim razie bardzo się cieszę :)
OdpowiedzUsuńbardzo lubię czytać twoje opowiadania !!
dzięki za odpowiedź :)
pozdrawiam , sora
Wiem że cieszysz się z możliwości powstania rozdziału, ale droga Soro, dla mnie sesja to nie powód do radości :P
UsuńJupi być może niedługo notka od naszej genialnej autorki no to mamy powód do świętowania życzę dużo weny i pomyślnie zdanej sesji ;) pozdrawiam - Tenshi
OdpowiedzUsuńDo bycia genialną jeszcze wiele ale to naprawdę wiele mi brakuje. Piszę dla przyjemności:D
UsuńZa życzenia o wenie serdecznie dziękuję, przydadzą się, zaś o udanej sesji powiem nie dziękuję by nie zapeszyć :P
Pozdrawiam Serdecznie :D
Opowiadanie naprawdę ciekawe. Dopatrzyłam się kilku błędów, ale sama jestem dyslektykiem i gdybym nie miała przeglądarki z wyszukiwaniem błędów, moich tekstów nie dałoby się odczytać. xD Dlatego wybaczam. ^^
OdpowiedzUsuńCóż mogę więcej rzec? Czekam na kolejną notę, ale coś długo się nie pojawia. ;[
Dokończ mi tego bloga ! To rozkaz ; pp Ale naprawdę bardzo mi się on spodobał. Serio. Może iż za godzinę i 5 minut lipiec to chyba jeszcze nie jest za późno, nie ? Chcę wiedzieć, po prostu chcę wiedzieć co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńSpokojnie, połowę już mam, cierpliwości, wystarczy że sesja wykańcza mnie psychicznie a w połączeniu z nieciekawą pogodą to mieszanka wysoce zabijająca wenę i szare komórki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Eri.
Liczę na Ciebie :)
UsuńBłaaaagam, dokącz tego bloga
OdpowiedzUsuńSpokojnie, dokończę tylko wena coś płata figle i nie mogę dokończyć rozdziału.
Usuń