poniedziałek, 23 lipca 2012

Bleach 1.7


Noc, z perspektywy Karin.
Było dobrze po północy, gdy poczułam jak ktoś mnie czymś przykrywa a następnie siada na brzegu łóżka.
Powoli uchyliłam oczy i zobaczyłam dobrze znaną sylwetkę. Podniosłam się a chłopak drgnął.
-Obudziłem cię? – Zapytał przysuwając się do mnie.
-Nie…, czemu nie przyszedłeś wcześniej?
-Nie mogłem. I teraz też mam ograniczony czas. –Szepnął i nie czekając na moją zgodę naparł łapczywie na moje usta. Oderwaliśmy się po kilku minutach oddychając szybko.
Nagle w pokoju pojawił się czarny motyl. Wystawiłam palec wskazujący i o dziwo stworzonko na nim usiadło.
-Co to jest? – Zapytałam zdumiona widząc dziwaczne ubarwienie motyla. Czarno czerwone motyle nie występują na ziemi.
-Piekielny motyl. Służy do przesyłania wiadomości w Soul Society oraz jest przewodnikiem, gdy przechodzi się przez bramę Senkai.
-To oznacza, że… musisz iść?
-Niestety Karin.
-Ale…
-Nie martw się w razie potrzeby możesz pójść do Urahary on przekaże mi wiadomość. Raz na jakiś czas przyjdę do świata żywych, więc się nie martw. Podejrzewam, że Matsumoto będzie mieć więcej zabawy, gdy będzie robić za posłańca.
-Uważaj na siebie Toshiro.
-Hm… to chyba ja powinienem powiedzieć. – Po tych słowach pocałował mnie po raz ostatni. – Do zobaczenia.
Nagle w pokoju rozbłysło jasne światło i pojawiła się podwójna drewniana brama. Po kilku sekundach znikła razem z białowłosym.
Westchnęłam rzucając się na poduszkę. Przymknęłam oczy i natychmiast usnęłam.
***
Z perspektywy Ichigo.
Obudziłem się z krzykiem, ale nie z powodu koszmaru, tylko ktoś skoczył mi na brzuch.
-Ty skoń…! – Krzyknąłem podnosząc się na łokciach. – Rukia?!
-No a kogo żeś się spodziewał matole?!
-Hm… mojego ojca?
-Nee-san!! – Rozległ się krzyk Kona.
-Zamknij się Kon. – Warknąłem. – Co się stało Rukia? Czemu masz na sobie kolorowe kimono a nie tradycyjny strój shinigami?
-Bo… ja… po tym, co się stało…, nie chcę tego ślubu. Oczywiście nii-sama o tym wie.
-Co on na to?
-Czy jestem tego pewna…, później otworzył bramę Senkai i wylądowałam tutaj.
-Mam nadzieję, że nie wpadnie tutaj z żądzą mordu, gdy domyśli się, dlaczego nie chcesz ślubu.
-Chyba nie…
-OBY NIE! Rukia idziesz do szkoły?
-Co… a nie muszę najpierw iść do Urahary po gigai.
-No to weź w końcu łaskawie zejdź ze mnie zaraz tu będzie, Asano i Mizuiro.
-A wybacz. Może wyrobie się z odbiorem gigai i przyjdę do szkoły. – Powiedziała siadając na parapecie.
-Dobra… a właśnie okaeri nasai Rukia.
-Tadaima Ichigo. – Po tych słowach wyskoczyła i udała się w stronę sklepu Urahary.
Czyżby wszystko miało wrócić do normy, czyli sprzed czasów walki z Aizenem? Być może. Nie jestem jednak pewien czy jeszcze kiedykolwiek zmienię się w shinigami, no, ale po ostatnich wydarzeniach widać że w moim przypadku nie można być niczego pewnym… no może poza paroma wyjątkami takimi jak: śmierć i unerwiający ojciec.
A teraz drodzy państwo pora iść do szkoły i porozmawiać sobie z kolegami z klasy 2D, ale wcześniej pora obudzić Karin.
***
Z perspektywy Karin.
Obudził mnie krzyk Ichigo.
Poderwałam się jak oparzona, wyskakując z łóżka myśląc, że to nasz jakże uczynny i kochany tatuńcio chce nam zrobić pobudkę, ale po chwili usłyszałam.
-Rukia?! – No to ja nie będę im przeszkadzać.
Mój wzrok padł na biurko, a na nim zobaczyłam małe kwadratowe pudełeczko w kolorze turkusowym.
-Co to jest? – Zapytałam sama siebie biorąc przedmiot do ręki.
Po chwili dostrzegłam cienką linię biegnącą przez środek pudełka. Zdziwiona powarzyłam wieczko.
Na granatowej poduszce leżał zwinięty w kulkę mały, delikatnie niebieski smok z czerwonymi oczami, a obok połyskiwał łańcuszek ze srebra.
Myślałam, że smok jest zrobiony z zabarwionego szkła, ale jakież było moje zdziwienie gdy się okazało że jest z lodu… tylko że jakimś cudem nie topił się pod wpływem ciepła.
-Hyourinmaru… - szepnęłam przypominając sobie wczorajszy dzień, kiedy to ujrzałam drugą formę Hyourinmaru. Smok uniósł się nad moją wyciągniętą dłonią i przyjął taką postawę jak by oplatał Toshiro… z rozłożonymi szeroko skrzydłami. W tej postaci też znieruchomiał. – Toshiro…
-Karin! Zaraz spóźnisz się do szkoły! – Usłyszałam głos, Ichigo zbliżającego się do mojego pokoju. Zapukał a gdy nie dostał odpowiedzi wszedł ze słowami. – Karin wchodzę!
Przekroczył próg pokoju w momencie gdy smok wisiał na łańcuszku na wprost mojej twarzy.
-Co to do diabła jest?
-Wisiorek… nie widać?
-Skąd to masz?
-Znalazłam na biurku, a co?
-Nie nic… tu jest jeszcze karteczka do ciebie. – Powiedział podając mi małą kopertę. – Czy to nie przypadkiem Hyourinmaru?
-Tak… - Mruknęłam czytając liścik. „Uważaj na Siebie. Może już niedługo spotkamy się w Twoim świecie. Hitsugaya Toshiro.”
Zostałam sama w pokoju.
Czyli te ostatnie dni wcale nie były snem… a ten lodowy smok na mojej szyi i ta starannie napisana karteczka są tego niezbitym dowodem.

CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz